wtorek, 23 stycznia 2018

Rozdział II

        Jak kupować i nie zwariować? Nie da się, każdego czasem dopada szał zakupów. Buty, ciuchy, kosmetyki! Przecież to takie miłe uczucie kupić sobie coś nowego.
 Są miesiące, że i mnie to dopada. Nikt nie jest święty, czasem każdy lubi przekroczyć budżet. Na szczęście ja kupuje dużo, ale staram się przynajmniej tanio.
      Mam tylko jeden mały problem, dobry podkład, z dobrym kryciem, o dobrym odcieniu! Co rusz testowałam nowe podkłady, oczywiście te jasne. Jedne były tłuste, drugie za suche. W momencie, gdy wydawało mi się trafić idealnie, okazywało się, że krycie wręcz nie istnieje. Innym razem moje zmarszczki wokół oczu zaczęły żyć, wyszły na światło dzienne bardziej niż zawsze.
     Gdy w styczniu tego roku robiłam swoje kosmetyczne zakupy nie mogłam nic znaleźć, to już normalne. Opinie w internecie to nie jest najlepsze źródło do podejmowania decyzji. Ale trafiłam na coś interesującego.Mianowicie był to podkład polskiej firmy Pierre Rene.
        Dokładnie jest to Pierre Rene Skin Balance Foundation.
Kosztuje on od 20 do 30 złotych, w zależności od sklepu czy strony. Występuje on w 13 odcieniach, tyle znalazłam. Ja kupiłam numer 20 Champagne. I powiem szczerze, strzał w dziesiątkę, bo tak jak numer 21 jest o wiele ciemniejszy od mojej cery, tak ten jest wręcz idealny. Czy krycie ma dobre? Jak dla mnie bardzo, mam pojedyncze widoczne naczynka, wypryski i blizny, zakrywa je dość ładnie i to jedna warstwa! To pewnie jest tłusty i ciężki? A właśnie, że nie! Nie czuję go na twarzy, nie wchodzi w moje zmarchy! A to najważniejsze. Według mnie potrzebuje przypudrowania, ale ja lubię mat, a on dość mocno się błyszczy. Nie ściera się w ciągu godziny i nie widać go na twarzy, ma dość ładne wykończenie. Nie robi mi ciacha i się nie roluje, a to bardzo ważne. Fakt, wpada lekko w różowe tony, ale mi to nie przeszkadza. Ważne jest też, że nie ciemnieje i nie wyglądam jak umazana błotem albo jak po nieudanym solarium.
Jest w szklanej buteleczce, ma fajną pompkę i jest wydajny. Jedna pompka starcza mi na całą twarz. Nie mam pojęcia czy zostanę z nim na dłużej, może z czasem wyjdą jego wady, na razie ich nie dostrzegam. Może znajdę lepszy podkład, nie umiem przewidzieć. Jednak jeśli ktoś ma wrażliwą i mieszaną cerę, w dodatku jest bladziochem to polecam. Mogę spokojnie powiedzieć, że lubię ten podkład.  Owszem, były równie dobre, choć ilość tych nietrafionych i złych jest wiele większa, ale ten jest naprawdę przyzwoity, a zwłaszcza jak na swoją cenę. Czasem strzały w ciemno, jak widać, są trafniejsze.
.
Zalety:
+Jest wydajny, przez co starcza na wiele, wiele dłużej, i nie trzeba po miesiącu kupować nowego.
+Jest tani, naprawdę, ciężko o przyzwoity podkład do 30 złotych.
+Jest dostępny stacjonarnie, można go kupić w Naturze.
+Jest jasny odcień, co rzadko się zdarza.
+Nie waży mi się na twarz, nie roluje, nie wchodzi w zmarszczki i nic mi po nim nie wyskoczyło!
+Ładnie wygląda na twarzy, bo go nie widać.

Wady:
-Wpada troszkę w różowe tony, jednak dla neutralnej twarzyczki będzie okej.
-Jest w sumie tylko jeden ten jasny odcień i następny jest o wiele ciemniejszy
-Potrzebuje przypudrowania, jeśli ktoś nie lubi się błyszczeć za bardzo
-Przy swatchowaniu wypada troszkę ciemniejszy niż po nałożeniu na twarz (przy rozcieraniu nabiera jaśniejszego docienia)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz